Nareszcie weekend. Czekałam na niego z utęsknieniem, bo bardzo chciałam odwiedzić nowe miejsce, polecane mi na śniadanie przez koleżankę. Mowa o lokalu Karma przy ulicy Krupniczej, mniej więcej w połowie drogi między Dynią a Bagatelą, po lewej stronie.
Na temat Karmy czytałam wiele opinii w Internecie i nie zawsze były one jednoznaczne, więc zależało mi by na własnej skórze przetestować klimat i smak tego miejsca.
Rano udało się nam wyjść z domu dość późno, bo jeszcze poranny trening, mycie i takie tam, więc stresowałam się, że nie załapiemy się na śniadanie. Jednak gdy wkroczyliśmy do Karmy około 13stej okazało się, że nie ma problemu, bo menu śniadaniowe jest dostępne w godzinach otwarcia knajpki tj w weekend od 11 do 19stej.
Z wielkiej tablicy z daniami wybraliśmy omleta z pomidorami, rukolą i grillowanymi warzywami dla A. oraz placek z kukurydzą, pomidorami i rukolą podany z dwoma jajkami sadzonymi dla mnie. Przy okazji zamawiania śniadań przy ladzie mój mięsożerca zapytał czy istnieje możliwość dostania omleta z szynką, na co panie kelnerki ze śmiechem pouczyły nas, że lokal jest całkowicie wegetariański :) Ta mała wpadka sprawiła, że mój dzień od razu stał się weselszy :) Tu również muszę zdementować pogłoski jakoby obsługa Karmy była niemiła bądź sztywna, jak mówią niektóre internetowe opinie.
Wracając jeszcze na chwile do menu, muszę powiedzieć, że bez problemu zamówimy w Karmie danie bezglutenowe bądź wegańskie. Niebieska bądź żółta kropka przy nazwie dania, informuje o specyfikacji. Cena śniadania to, od 8zł za kanapkę z dodatkami, do 14zł za placek kukurydziany bądź naleśnik z dodatkami. Jeśli śniadanie nas nie interesuje, można w Karmie zjeść kawałek pysznie wyglądającego ciasta np. owsianego z daktylem, murzynka czy drożdżowego z żurawiną, za 6zł . Do tego kawa lub herbata w wyśmienitej selekcji.
Czytałam również w Internecie, że w Karmie długo czeka się na dania. To także muszę zdementować. My na śniadania czekaliśmy niecałe 10 min. Z resztą na tablicy z menu widnieje informacja o tym, jakiego czasu oczekiwania można się spodziewać, zamawiając dane danie.
Dobre słowo muszę jeszcze powiedzieć o klimacie, który panuje w lokalu i o jego wystroju. Umeblowanie knajpki jest dość surowe i przypomina miejsca, których zdjęcia królują na blogach designerskich lub w których przesiadują główni bohaterowie filmowi. Mi to bardzo odpowiada. W Krakowie miejscem o podobnym klimacie jest Konfederacka 4, gdzie byliśmy z blogiem w lipcu.
Jedzenie okazało się pyszne. Mój placek z kukurydzą, rukolą, pomidorami i dwoma sadzonymi jajkami był gigantyczny i mocno sycący, więc polecam go jako śniadanie dla dwóch osób. A., choć niepocieszony brakiem szynki, także chwalił swój omlet. Nie wiem tylko dlaczego zamówiłam jaśminową zieloną herbatę (pyszną swoją drogą), zamiast ukochanej kawy ale to chyba przez nacisk na zdrowy tryb życia, nakładany na mnie ostatnio przez A. :)
Nie do końca poddałam się jednak temu naciskowi i przy okazji płatności zamówiłam jeszcze po kawałku ciasta, na wynos, do kawy, na później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz