piątek, 7 września 2012

Chińczyk z polecenia - China City

   Nie byliśmy jeszcze z blogiem w restauracji chińskiej. Szczerze mówiąc, nigdy nie chodzimy do chińskich restauracji. Jednak,  w związku ze specyfiką bloga oraz z polecenia pewnej naszej Czytelniczki, wybraliśmy się do China City, na ul. Brzozową na krakowski Kazimierz. 
   Restauracja mieści się u wylotu ulicy na kamienice. Na chodniku wystawionych jest kilka stolików zewnętrznych, w środku do dyspozycji gości są trzy sale. Do pierwszej wchodzi się od razu, pozostałe są oddzielone krótkim korytarzem, gdzie mieści się bar.
   Zaraz po wejściu do środka miłym zaskoczeniem okazał się brak nieprzyjemnego zapachu. Niestety, restauracje chińskie zawsze kojarzyły mi się z zapachem jedzenia, zostającym na ubraniu i włosach, który zawsze towarzyszył mi jeszcze długo po opuszczeniu murów lokalu. Tak jak wspomniałam, w tej restauracji nie było czuć jedzeniem. Moje ubrania zostały świeże i nie trzeba było ich wrzucać do pralki od razu po przyjściu do domu.
   Siedliśmy w pierwszej sali, gdzie, naszym zdaniem, było najprzyjemniej przy oknach i otwartych na oścież drzwiach. Zanim przejdę do opisu tego, co można zjeść w lokalu, chciałam podzielić się refleksją na temat wystroju pomieszczeń. Nie znam się za bardzo na kulturze chińskiej ale uważam, że poczucie estetyki u każdego człowieka powinno być podobne. Dlaczego więc zawsze w restauracjach chińskich na ścianach wiszą okropne obrazki imitujące przedwieczne chińskie malowidła? Niestety, tu również dało się to zauważyć. Może tak źle nastawiłam się przez obecny na ścianach żółty kolor , który do pary z brązową, drewnianą boazerią, po paru minutach spędzonych w oczekiwaniu na dania, okazał się męczący. W mojej opinii, restauracja dostaje minusa za wystrój. Jednak nie o wszystkim jeszcze napisałam.
   Obowiązkowym punktem menu restauracji chińskiej są zestawy obiadowe, tanie i smaczne. Nie inaczej jest w China City. Do wyboru chyba ze 20 pozycji lunchowych, w tym kurczak smażono-duszony z pieczarkami, kurczak w sezamie, tofu duszony z mięsem mielonym w sosie chili, wieprzowina duszona z bakłażanem i tym podobne. Wszystko w zestawie z miską ryżu jaśminowego, sałatką z młodej kapusty i zupą ostro-kwaśną za cenę 19,50zł.
    Skusiliśmy się na dwa zestawy, dla mnie z kurczakiem w sezamie, dla A. z wieprzowiną Yushiang, podaną  z mixem papryk i grzybami MU.
    Najbardziej z wybranych dań zaciekawiła mnie zupa ostro-kwaśna. Osobiście nie przepadam za ostrymi potrawami, dlatego od razu zapytałam kelnerkę o możliwość wymiany tej zupy na inną dostępną w karcie. Niestety, nie było takiej opcji, więc z bólem serca postanowiłam spróbować ostro-kwaśnej zupy. Smak okazał się jednak niespodziewany. O ile w ostrych potrawach nigdy nie czuję nic oprócz pieczenia, o tyle w tej zupie poczułam smak bardzo dokładnie. Może to za sprawą jej konsystencji, która przypominała gęsty olej.
    Drugie dania okazały się równie smaczne jak obfite. Mnie zaskoczył sos podany do dania. Jestem przyzwyczajona, że w małych miseczkach, w których moczy się chwycone pałeczkami cząstki dania, znajduje się sos sojowy. Gdy zasmakowałam tego podanego do naszych dań, jego smak okazał się... pomidorowy.
    Mocno rozpisałam się o naszym pierwszym blogowym "chińczyku". Nie zanudzając już więcej, przyznaję restauracji plus za dobre jedzenie. A jak wiadomo, jedzenie liczy się w restauracji najbardziej, więc ostateczny wynik mojej wizyty w China City jest pozytywny. Do tego China City ma Facebooka i stronę internetową http://chinacityrestaurant.pl/pl/.
 













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz