Z dala od Rynku, z dala od Kazimierza, z dala od centrum, na Salwatorze mieści się alternatywna knajpka Głodne Kawałki. Jedynym znakiem rozpoznawczym mówiącym przechodniom, że warto tam zajrzeć, jest przyklejony w oknie kawałek taśmy papierowej z małym napisem glodnekawalki.com. No może nie jest to jedyna zachęta. Może jest to tylko świadectwo, że cztery małe stoliki w pomieszczeniu około 20m2 są miejscem, gdzie można zjeść pyszne śniadanie. Dokładny adres lokalu to ul. Kraszewskiego 16 (róg Salwatorskiej). TAK !!! Tam się wchodzi, zamawia, zasiada i je!!!
Lista tego, co aktualnie znajduje się w ofercie, wisi na ścianie obok baru. Poszczególne dania czy napoje wypisano na kawałkach taśmy papierowej lub na papierowych talerzach przyklejonych kawałkami taśmy papierowej do ściany.
Każdy tego typu lokal - alternatywny, jakby na to nie patrzeć - musi mieć swoją historię, swoją filozofię, swoją duszę. Tutaj mottem jest uwielbienie dla tego co zdrowe, naturalne i sezonowe. Do tego na stronie głodnych kawałków, w zakładce "co i jak", dumnie prezentuje się zdjęcie surowego kurczaka obdartego z piór, pod którym burzliwe komentarze rozstrzygają czy jest to prowokacja, czy też rewelacja. Alternatywę na dobre pieczętuje fakt, że w niedzielę lokal jest nieczynny, bo właściciele spędzają go w domu, na swoich zajęciach. Jednym słowem miejsce jest niesamowite.
Na szczęście gdy przyjechaliśmy tam około 13:00 było gdzie siąść. Mogło być z tym różnie, bo jak pisałam stoliki są tylko cztery :) Choć, podobno gdy świeci słońce i panuje piękna aura, można zasiąść przy stoliku na zewnątrz. Akurat w sobotę śniadanie składało się z kanapki american dream z serem kozim, kurkami, tymiankiem i rukolą, z jogurtu naturalnego z daktylami, winogronami, słonecznikiem i płatkami, z chałki i konfitury śliwkowej oraz gruszkowej i z kawy. Całość w cenie 20zł. Jak dla nas różnorodność śniadania okazała się wielka, więc zamówiliśmy jeden zestaw na spółkę. Okazało się, że takim zestawem można spokojnie w dwie osoby najeść się do woli. Wszystko do tego było nieziemsko pyszne i wprawiło nas w cudowny humor. Moim faworytem została chałka z konfiturą z gruszek z kardamonem... mmmm.... mniam...
bardzo spoko blog, tym bardziej jeśli ktoś - jak ja po dłuższej nieobecności - krakowskich knajp nie ogarnia. będę śledzić!
OdpowiedzUsuńvan Worden, dzięki za miłe słowa. Zapraszam bo dopiero się rozkręcamy :D
UsuńO kurczę, knajpka pod moim blokiem praktycznie :) tyle razy przechodziłam jak już niestety było zamknięte i myslałam, że tam nic nie ma, ciemno głucho :D a teraz na pewno wybiorę sie w sobotę na jakieś dobre śniadanko :) a niedaleko, na senatorskiej otwarli teraz nowa knajpkę, nazywa się Karmnik, kuknęłam przez okno i wygląda bardzo miło w środku ale niestety jeszcze nie zdąrzyłam tam podejśc, bo nie mają wywieszonych godzin otwarcia i nigdy nie wiem o której tam mogę zaglądnąć...
OdpowiedzUsuń