czwartek, 14 marca 2013

Not for tourists - Bococa Bistro

     Od paru dni mocno zazdroszczę wszystkim, którzy mają blisko na Plac Inwalidów. W tym dość niepozornym miejscu, gdzie Karmelicka przechodzi w Królewską i, mogłoby się wydawać, nic więcej się nie dzieje otwarto cudowny lokal o oryginalnej nazwie Bococa Bistro. Wybraliśmy się do nich na poważne rozmowy małżeńskie w pewien wieczór dnia powszedniego. Ja, jak zwykle, byłam mocno głodna. A., jak zwykle, jadł wcześniej w pracy więc knajpka musiała oferować coś sycącego i coś tylko “na ząb”. Okazało się, że Bistro spełniło nasze oczekiwania choć, tak na prawdę, na wejściu nie spodziewaliśmy się, że ten wieczór będzie więcej niż bardzo udany.
    Bococa, jak pisałam wyżej, rozpoczęła swoją działalność dość niedawno. Dzień, w którym tam byliśmy, był trzecim dniem po otwarciu, dlatego jeszcze towarzyszyły gościom małe niedogodności, np. brak terminala. Na szczęście nasze portfele były zasobne w 50zł i mogliśmy spokojnie zamówić jedzenie. Menu, z którego wybieraliśmy było napisane kredą na ścianie za barem oraz na drzwiach na zaplecze. Do wyboru śniadania, makarony, sałatki, zupy. Ceny w granicach 15 do 25 złotych za danie. Ja wybrałam krem z kukurydzy z musem pomidorowo-imbirowym z kawałkami kurczaka (11zł) oraz mix przekąsek z ciasta francuskiego ze szpinakiem, pomidorem i gorczycą oraz kozim serem i anchois (18zł za 9sztuk). A. wybrał danie dnia na słodko (15zł) czyli rożki naleśnikowe z musem jabłkowym i bananem. Po podliczeniu dań zostało nam 6zł na jedną niegazowaną wodę. Ponoć terminal do płatności elektronicznych miał być zainstalowany już na następny dzień po naszej wizycie więc wybierając się do Bococa nie trzeba pamiętać o wcześniejszej wizycie w bankomacie.
    Po zamówieniu dań usiedliśmy przy bardzo malowniczym stoliku położonym zaraz obok baru więc ja, tylko wstając, mogłam rozpocząć wywiad z kelnerem. Na początku chyba lekko się nie zrozumieliśmy ale ostatecznie udało mi się dowiedzieć, że nazwa Bococa pochodzi od dwóch pierwszych liter trzech brooklyńskich dzielnic Nowego Yorku, od Boerum Hill, Cobble Hill oraz Carroll Gardens. Dlaczego właśnie tak? Dlaczego właśnie tych dzielnic? Nie było mi dane pojąć. Z rozmowy wyniknęło jednak jeszcze to, że knajpka w zamyśle ma być miejscem dla przyjaciół, ludzi mieszkających w sąsiedztwie i rodziny gospodarzy. To wszystko w myśl hasła “not for tourists”, które zapożyczono z alternatywnych przewodników po wielkich miastach tj. Londyn czy Nowy York.
    Na rozmowie zeszło nam oczekiwanie na dania. Moja zupa, krem z kukurydzy, pojawiła się jako pierwsza. Muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się, że zupa z kukurydzy może być aż tak smaczna. Pozwoliłam A. spróbować tylko jednej łyżeczki, żeby mi bardzo nie ubyło bo ta zupa była po prostu mistrzostwem świata. Z posmakiem imbiru, który idealnie komponował się ze aromatem kukurydzy współgrała lekko ostra oliwa. Bardzo odpowiadało mi to zestawianie smakowe bo nie było podobne do niczego co do tej pory próbowałam.
    Kolejnym ciekawym zestawieniem smakowym zaskoczyły mnie przekąski z ciasta francuskiego. Na ciepłym jeszcze cieście położono zimną, wyrazistą musztardę z gorczycy i przykryto plasterkiem pomidora. Kompozycja dość oryginalna, która przypomniała mi o istnieniu musztardy.
    Gdy już prawie wychodziliśmy po skończonym obiedzie zatrzymał nas telefon od przyjaciół, którzy postanowili się do nas przyłączyć. My, zadowoleni, że przybędą i uświetnią wieczór swą obecnością ale i wspomogą nas gotówką czekaliśmy i męczyliśmy dalej pytaniami pana kelnera. Gdy w końcu byliśmy we czwórkę na stół przywędrowała kolejny raz zupa z kukurydzy, naleśniki oraz ciasto czekoladowe. Nie mam zdjęcia tego ciasta ale muszę powiedzieć, że było to najlepsze ciasto czekoladowe jakie jadłam w ostatnim czasie.
    Dobrze, że Bococa hołduje hasłu “not for tourists” bo mogłoby się okazać, że posileni kremem z kukurydzy turyści biegaliby nago nie po Rynku Głównym ale po Placu Inwalidów.
 




 
 
 












 

4 komentarze:

  1. Mmmm, nie mam daleko .... herbatnikowe poduszki z grafitowym wnętrzem i to menu tablicowe ... I like It. A widziałam dziś z okna tramwaju i dumałam o tym punkcie. Widzę tartę na zdjęciu, ciekawe czy robią bez sera - bo ja to średnio mogę ;( hhe Konieczne do sprawdzenia !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jestem tego kremu z kukurydzy. Muszę nadrobić zaległości:)

    OdpowiedzUsuń
  3. o cholerka! tutaj też muszę pójść :D zakąski z ciasta francuskiego wyglądają przeepysznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Sałatka z grillowanym łososiem też niczego sobie, można zakochać się w tym miejscu ;)

    OdpowiedzUsuń