wtorek, 19 marca 2013

Na szczęście - Słodka Manufaktura Leona Cafe

     W mojej corpo trwa inicjatywa wycelowana w poprawę zdrowia i urody. Najpierw tydzień zapijania się wodą źródlaną, teraz tydzień ograniczania cukru. Ubrałam to wszystko w dość negatywne słowa (bo w końcu to corpo inicjatywa) ale całym sercem i ciałem jestem za. Zapisałam się nawet do uczestników grupy ograniczającej słodycze i, jak to w takich przypadkach bywa, teraz właśnie, jak nigdy przedtem, chce mi się coś słodkiego. Na szczęście miód i owoce są dozwolone. Na szczęście również mogę wrócić myślami do niedzieli, kiedy jeszcze nieświadoma czekających mnie wyrzeczeń odwiedziłam Słodką Manufakturę Leona Café, na ul. Józefa na Kazimierzu.
    Malutki lokalik, urządzony w oryginalny sposób, a’la lata 20ste od razu przypadł mi do gustu. W niedzielne popołudnie, dość słoneczne ale zimne, przyjemny półmrok dodatkowo potęgował uczucie podróżowania w przeszłość. Klimatu kawiarni dodawały jeszcze ogromne komody, lustra, miękkie siedziska i białe wiszące lampy, które pozostawiły na mnie wrażenie kryształowych lampionów.
    W ofercie lokalu głównie słodkości. Ręcznie robione trufle czekoladowe (3,5zł sztuka), czekolada na gorąco (8zł) lub różne rodzaje ciast, w zależności od dnia (12zł). Nam akurat udało się trafić na tartę pomarańczową, której nie mogliśmy przegapić. Do dwóch kawałków ciasta zamówiliśmy dwie czekolady na gorąco. Ja, w dodatku do mojej, zapragnęłam chili, bo ostatnio czytałam o magicznych właściwościach tej papryczki. A. do swojej zamówił klasykę - bitą śmietanę. Nie mogliśmy też przejść obojętnie obok ręcznie robionych trufli. Wybór był już ponoć bardzo przebrany, gdyż pomadki schodzą jak ciepłe bułeczki. Mimo tego czekolada ze śliwką, o której marzyłam już od dawna, była dostępna. Skórka pomarańczowa obtoczona w czekoladzie i wyglądająca jak podłużne żyjątko była naszym drugim wyborem.
    Usiedliśmy. Do lokalu, który był pusty jak wchodziliśmy, przybyło dość dużo gości. Malutka salka wypełniła się po brzegi. Jacyś turyści czyhali nawet na nasze miejsca. Ja jednak nie dałam się spojrzeniom i poszłam na pogawędki do baru. Bardzo lubię podpytywać kelnerów o restaurację. Często wynikają z tego bardzo miłe, a czasami dziwne, bądź krępujące sytuacje ale czegoś takiego nie spodziewałam się wcale. Gdy podeszłam do baru miałam już w zanadrzu wizytówkę, którą zawsze mogę podeprzeć lawinę pytań, jaką zadaję. Gdy już dowiedziałam się, że miejsce jest w trakcie małej restrukturyzacji, że czekoladowe trufle są ręcznie robione w Wodzisławiu Śląskim oraz że oprócz słodyczy kuchnia oferuje jeszcze bajgle na słono, postanowiłam się przedstawić. I tu niespodzianka. Jedna z kelnerek na widok wizytówki uśmiechnęła się szeroko i wykrzyknęła “ale ja to czytam!”. Zrobiło mi się niezmiernie miło ale także trochę się zakłopotałam. Z tego zakłopotania nie zapytałam nawet dziewczyny jak miała na imię. Dowiedziałam się za to, że jest wielka pasjonatką kawy i że parzy ją w Słodkiej Manufakturze Leona Café w sposób alternatywny. Z drugiej strony, jej siostra jest zapaloną miłośniczką herbat i w tej samej kawiarni serwuje smaczne mieszanki. Znalazłszy tak wdzięczną adresatkę moich pytań wypytałam jeszcze dlaczego te wspaniałe czekoladki nazywa się truflami. Otóż, nie ma jakiegoś tajemniczego wyjaśnienia. Czekoladki kształtem przypominają cenne grzyby oraz same w sobie, zrobione z wysokiej jakości czekolady, mogą być tak cenne jak grzybowe trufle. Na koniec kelnerka przedstawiła nam właściciela lokalu, jednak nie osobiście. Jego zdjęcie zdobiło jedną ze ścian kawiarni. Ja nie omieszkałam zrobić sobie z nim osobnego zdjęcia i obiecałam wpaść jeszcze kiedyś na pyszną kawę. Obietnicy na pewno dotrzymam. Pozdrawiam także serdecznie przemiłą Panią, która opowiadała nam o Słodkiej Manufakturze Leona Café.
 


















 

3 komentarze:

  1. Pięknie :) Ika ma na imię ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to dobrze, że w coraz więcej miejscach można spotkać się z alternatywnymi metodami zaparzania kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. kurcze! koniecznie muszę tam pójść! przypomina jakąś malutką, klimatyczną knajpkę albo sklep z czekoladą rodem z Paryża!

    OdpowiedzUsuń