sobota, 27 października 2012

Różowo-fioletowo-niesamowita aura - Dali

    W poszukiwaniu kulinarnych doznań zapuściliśmy  się kolejny raz nieco dalej niż Rynek czy Kazimierz. Tym razem z polecenia znajomej udaliśmy się na ulicę Mazowiecką w poszukiwaniu restauracji Dali. Miała podobno być dość skryta w gąszczu bloków i budynków. Rzeczywiście, jadąc samochodem od strony Alei Trzech Wieszczów dość trudno zauważyć restaurację choć ma wystawiony ogródek letni z paroma stolikami. Na nasze szczęście już zmierzchało i różowo-fioletowe światła bijące z okien lokalu przyciągnęły nasz wzrok. Dla tych, którzy będą się tam udawać w dzień wskazówką może być małe rondo, z którego należy skręcić w stronę wysokiego na przynajmniej naście pięter bloku. W tym właśnie bloku, na parterze znajduje się Dali.
    Po wejściu do środka przywitały nas dwa konie na biegunach: jeden brązowy, drugi biały. Przyciemnione światło oraz różowo-fioletowe przebłyski tworzyły niepowtarzalny klimat. Gdzieniegdzie przy stolikach siedzieli ludzie ale półmrok powodował, że ich obecność nie była w żaden sposób krępująca. Ja od razu poczułam się tam bardzo dobrze. Wybraliśmy stolik w rogu sali, przy oknie z wielkimi żaluzjami, gdzie wygodne pufy prezentowały się zachęcająco. Inną możliwością były stoliki z plastikowymi, nowoczesnymi krzesłami na antresoli.
    Przeglądając kartę odkryliśmy, że restauracja serwuje steki. Można było wybierać między stekiem wołowym z dodatkami (33zł) i wieprzowym z dodatkami (23zł). A. nie musiał czytać już dalszej części menu bo jego wybór był prosty - stek wołowy. Ja musiałam mocno zastanawiać się nad grillowanym kurczakiem ale ostatecznie zdecydowałam się na sałatkę - specjalność lokalu, nazwaną nawet Sałatką Dali (18zł) podawaną z kurczakiem, szynką wędzoną, serem mozzarella, pomidorem, czarnymi oliwkami, jajkiem na miksie chrupiących sałat polanych sosem z tysiąca wysp, który specjalnie dla mnie został podany osobno :)  Innymi opcjami były makarony (od 14zł do 26zł), dania obiadowe (od 16zł do 26zł), kanapki (około 11zł).
    Kolejną ciekawą pozycją w menu była kawa Kopi Luwak, która wytwarzana jest z ziaren kawowca zjedzonych lecz nie strawionych a następnie wydalonych przez łaskuna, zwierzątko łasicowate mieszkające w Azji. Proces ten nadaje podobno kawie wyjątkowo delikatny smak. Filiżankę tego gatunku można w restauracji Dali wypić za 30zł. My ze względu na późną porę nie piliśmy tego wykwintnego napoju ale kiedyś na pewno, może do śniadania, zdecydujemy się na kolejne kulinarne odkrycie.
     Na przystawkę podano nam malutkie bułeczki z mąki pszennej aromatyzowane rozmarynem i rodzynkami. To połączenie smakowe było bardzo oryginalne i również bardzo współgrało z aurą restauracji.
    Zjedzenie steka i sałatki zajęło nam tylko chwilkę bo oba dania były bardzo smaczne. Jednak po skończeniu nie chciałam tak od razu się zbierać do domu. Bardzo podobało mi się jak czułam się w tej restauracji. Uważam też, że jest to idealne miejsce za równo na romantyczną randkę, spotkanie z przyjaciółmi jak i obiad przedsiębiorców. Bo to po prostu bardzo wyjątkowe miejsce.
 














   

2 komentarze:

  1. Idea bloga zacna. Brakuje mi tylko podawania dokładnych adresów lokali. Może nie dowidzę, ale czasami podążam wspomnianymi ulicami i za nic nie mogę znaleźć knajpek :D - Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Gosia! Mamy na stronie mapkę, gdzie można podejrzeć dokładną lokalizację knajpek :D Staramy się ją uaktualniać na bieżąco choć chyba parę miejsc, odwiedzanych przez nas ostatnio jeszcze tam nie ma :) Pozdrawiam! Dziękuję za komentarz. Ten i ten drugi ;)

      Usuń