niedziela, 14 października 2012

Jajecznica bez jajek - Ro Raw Organic

    I znowu weekend. A w weekend obowiązkowo śniadanie.
    Tym razem postanowiliśmy udać się do restauracji serwującej dania zgodne z filozofią kuchni wegańskiej. Nie... nie zostaliśmy weganami ale wydało się nam interesujące to, jak i z czego przygotowuje się posiłki w tym stylu. Miejscem, do którego poszliśmy została restauracja Ro na placu Wolnica. Lokalizacja bardzo przyjemna, gdyż bez problemu można zaparkować samochód pod samymi drzwiami lokalu co w zimne poranki jest zbawieniem. Dania podawane w Ro są nie przetworzone termicznie, pozbawione produktów odzwierzęcych czyli bez jajek, nabiału, nie zawierają również glutenu i cukru. Taka bio kuchnia reklamowana jest jako zdrowa, oczyszczająca, witalizująca i napawająca energią. Postanowiliśmy to sprawdzić.
    Po wejściu do lokalu, około 9:00, nie zastaliśmy w środku nikogo. Możliwe jest, że nie wszyscy weganie wiedzą o istnieniu knajpki bo została ona otwarta bardzo niedawno. Wnętrze zostało dość ciekawie zaaranżowane. Na środku sali stoi wielka lada spożywcza oraz bar. Stoliki i krzesła są plastikowe w nowoczesnych kształtach, na ścianie wisi płócienny, nowoczesny obraz namalowany za pewne jakimiś ekologicznymi farbkami :) Wszystko razem miło się komponuje i nadaje miejscu oryginalny charakter.
    Wybraliśmy stolik, usiedliśmy ale ciągle nie było widać ani słychać nikogo, łącznie z obsługą. Po chwili postanowiłam się zakraść na zaplecze i zobaczyć czy jest tam jakaś dobra dusza, która pokrótce przedstawiła by nam menu i zaproponowała coś czym będziemy mogli się najeść. Rzeczywiście po sekundzie pojawiła się miła pani kelnerka, która wytłumaczyła nam na czym polega filozofia restauracji. Ja pierwszym rzutem oka na dania śniadaniowe zauważyłam pozycję: jajecznica z bekonem co wydało mi się dość zaskakujące. Okazało się, że jest to "jajecznica z bekonem", która nie zawiera ani jajek ani bekonu. W zamian za te składniki podaje się mielone migdały i słonecznik zaprawione na żółty kolor kurkumą, doprawione szczypiorkiem z dodatkiem grillowanych płatków z buraka i ogórka imitujących bekon. Wydało się nam to bardzo interesujące więc zamówiliśmy dwa takie dania. Cena jednej "jajecznicy" to 18zł. Inne śniadania do wyboru to kanapki z chlebka Raw w różnych kombinacjach, których ceny wahają się od 16zł do 21zł. Chlebek Raw to oczywiście nie taki zwykły chleb. Jest to suszona mieszanka siekanego słonecznika, marchewki i siemienia lnianego w kształcie cieniutkich, trójkątnych kromeczek.
    Gdy dostaliśmy naszą "jajecznicę" wyglądała bardzo apetycznie i na prawdę imitowała ścięte, gorąca, roztrzepane jajka. Konsystencja siekanych migdałów i słonecznika była dość uciążliwa w przeżuwaniu ale po dodaniu kropelki oliwy z oliwek wydawała się być delikatniejsza. W smaku na pierwszym miejscu dominowały migdały a zaraz potem bardzo wyraźne przyprawy. Porcja "jajecznicy" była duża i pod koniec konsumpcji lekko znudziłam się smakiem. Jednak piszę to jako nie-weganka, która po raz pierwszy czuła nowy smak. Być może osoby będące na diecie bio bardziej niż ja doceniają bardzo wyrazisty smak przypraw w potrawie.
    Skoro wszystko serwowane w restauracji Ro miało być takie zdrowe nie mogłam porzucić obojętnie szansy zjedzenia deseru, który nie byłby wielkim grzechem. Zamówiliśmy porcję sernika po wiedeńsku. Sernik był zrobiony z orzechów nerkowca i polany czekoladą własnej produkcji słodzoną syropem z agawy. Porcje, które stały w ladzie obok baru wydały mi się lekko nieświeże więc poprosiłam o nowy kawałek. Nie było z tym problemu i po chwili kosztowaliśmy pysznego, niezbyt słodkiego i lekko kwaskowatego od dodatku mięty sernika. Dietetycznych serników jadłam z życiu dużo włączając te, które nie miały ani grama cukru lub tłuszczu i muszę przyznać, że ten mógłby się zaliczyć do jednego z najlepszych w smaku. Zaskakująca okazała się tylko cena jednego kawałka - 21zł. Po dłuższym zastanowieniu można jednak tą cenę usprawiedliwić gdyż główny składnik sernika - orzechy nerkowca - nie jest zaliczany do najtańszych.
    Z lokalu wyszliśmy najedzeni i w dobrych humorach. Niestety nie zrezygnujemy z mięsa, jajek, nabiału i wysokiej temperatury przygotowywania dań ale doświadczenie smakowe na prawdę zapadnie mi w pamięć.

















3 komentarze:

  1. przeżówanie tródne do przerzycia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upssss... poprawiłam i teraz można żyć i przeżuwać spokojnie - Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Szkoda kolegi AS...;) Marnie wygląda przy tym talerzu.

    OdpowiedzUsuń