środa, 24 października 2012

Klasyka o poranku - Le Scandale

    Prawie wszyscy, których znam byli w Skandalach. Niektórzy nawet tam pracowali :) Le Scandale dobre są na wieczornego drinka lub imprezę z przyjaciółmi. My postanowiliśmy odwrócić ten stereotyp i poszliśmy tam rano, na śniadanie.
    W krakowskim powietrzu wisiała jeszcze poranna mgła, było dość zimno i na Kazimierzu nie kręciło się jeszcze sporo ludzi. W samych Skandalach również nie było tłoku. Usiedliśmy w drugiej sali, po prawo od baru tuż przy oknie, przez które poranne słońce przebijało się przez mgłę. Mieliśmy do dyspozycji starą, brązową kanapę tak zniszczoną, że wychodziły z niej druty oraz gąbka. Wnętrze sali, wąskie, po brzegi zastawione stolikami sprawiało przytłaczające wrażenie, które potęgowały jeszcze wielkie, wiszące u sufitu lampy. Po paru sekundach spędzonych w tym pomieszczeniu poczułam się jak na wielkim, nieznośnym kacu. Oboje z A. pamiętamy jak strasznie śmierdziało tu dymem papierosowym jak jeszcze można było palić papierosy w środku restauracji. Teraz po dymie nie ma śladu ale mroczny klimat miejsca pozostał. Pisząc "mroczny" nie mam na myśli nic negatywnego. To miejsce po prostu takie jest. Wchodzisz, siadasz i po chwili czujesz, jak ciemność wlewa się w twoje serce... A my tam poszliśmy na śniadanie :)
     Okazuje się, że w menu jest całkiem niezły wybór dań. Można zjeść śniadanie polskie, angielskie, śródziemnomorskie (koszt około 16zł). Można zamówić jajecznicę, omleta, kanapkę lub zapłacić raz 22zł i udać się z talerzykiem do Le Scandale Garden (do którego przejście wiedzie przez tylną salę lokalu) by nabrać sobie co i ile dusza zapragnie.
    My "zamroczeni", siedząc wygodnie na brązowej sofie postanowiliśmy, że nie ruszymy na polowanie na śniadanie tylko zamówimy "gotowca". Ja skusiłam się na jajecznicę z pieczarkami, pomidorami i szczypiorkiem a A. zamówił śniadanie polskie z jajkiem sadzonym, szynką, serem żółtym i twarożkiem. Ja wertując kartę napojów natknęłam się na bardzo ciekawą pozycję tj. na vegefit. Strona Skandali nie jest chyba bardzo aktualna bo szukałam tam pełnego opisu tego koktajlu jednak nic nie znalazłam a jedyne co z niego pamiętam to: "nieortodoksyjne śniadanie". Skoro śniadanie to zamówiłam, zamiast kawy :)
    Dania same w sobie nie powalały, ale jak powalać może jajecznica, parę plasterków sera i szynki. Szkoda tylko, że nie podano nam żadnych warzyw bo pomidor lub ogórek bardzo by się na śniadanie nadał. Choć w sumie ja miałam swoje warzywa. Koktajl, który zamówiłam, vegefit, okazał się zielonym napojem na bazie soku jabłkowego o lekkim posmaku pietruszki, ogórka... nie dam sobie głowy uciąć za te smaki ale wiem, że nie był taki najgorszy a wręcz idealnie pasował do Skandali.
     Jaki morał płynie z powyższej opowieści? Jeśli nie imprezowałeś za wiele a chcesz poczuć syndrom dnia następnego Le Scandale zapraszają :D
 












   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz