Może z góry napiszę, że to nie było dobre śniadanie. Zbieram się do pisania
relacji już od dobrych dwóch tygodni i na prawdę nie mam weny. Wszystko przez
to, że poszliśmy do miejsca, które należy odwiedzać wieczorami, nie rano.
Klubokawiarnia Relax, na Tomasza, to właśnie tam byliśmy.
W pewien weekend wstaliśmy, jak zwykle, późno. W lodówce mieliśmy
jedynie jajka i ketchup. Na siłę dałoby się coś z tego zestawu przyrządzić ale
danie nie byłoby bardzo oryginalne. Kiedyś, gdy poszukiwaliśmy nowego
miejsca na śniadanie A. zasiadł do komputera i wygrzebał Korek Resto, który był
nie lada odkryciem. Teraz postanowiłam zaufać mu po raz drugi, choć instynkt
podpowiadał mi inaczej. W taki właśnie sposób znaleźliśmy się w Relaxie.
Wystrój klubokawiarni nawiązuje do przeszłości. Już sama nazwa trafnie
naprowadza skojarzenia na lata młodości naszych rodziców, z których teraz tak
chętnie czerpiemy. Dlatego, za pewne, każde krzesło i każdy stolik w
Relaxie pochodziły sprzed przynajmniej 30stu lat. Każdy kolorowy, pikowany, ze
sklejki lub imitacji skóry. Każdy z “innej parafii”. Znam miejsce, nie związane
z kulinariami, gdzie taki zabieg nadaje pomieszczeniom niezapomniany charakter i
sprawia, że chcemy tam wracać. Może to dlatego, że tam fotele i stoliki są
czyste?
W środku nie było zbyt dużo ludzi. Pewnie większość gości wybiera
późniejsze a nawet nocne pory na odwiedziny. Siedliśmy zaraz przy drzwiach choć
mogliśmy wybierać pomiędzy dwoma salami, antresolą i przyjemnym stolikiem na
półpiętrze. Zamówienie składaliśmy jednak przy barze, gdzie przeglądając menu
wybraliśmy omleta z pomidorami, pieczarkami i cebulą (12zł) i omleta z
pomidorami i fetą (12zł). Na śniadanie, które studenci mogą nabyć ze zniżką,
klubokawiarnia serwuje jeszcze jajecznicę na boczku i maśle (13zł), omlet ze
szpinakiem (13zł) i panini z dodatkami (12/13zł). Jeśli ktoś lubi tosty można
zamówić je z serem, pomidorem, cebulą, pieczarkami, ogórkiem kiszonym i salami.
Oczywiście w kombinacjach (6/7zł). Do tego wszystkiego kawy, herbaty i wybór
alkoholi, co z rana może... nie musi, być nieinteresujące.
Poranny posiłek, jak wiadomo, jest najważniejszym w ciągu dnia. Wiadomo
również, że człowiek głodny to człowiek zły. Dlatego powinno być surowo zabronione
przeciąganie czasu oczekiwania na zamówione śniadanie do pół godziny!!!
Niestety tyle właśnie czekaliśmy na dania. Sprawdzałam nawet godzinę nadrukowaną
na paragonie. Kolejną wpadką, która mnie dość mocno rozbiła był fakt, że
sztućce, które dostałam były... brudne. Składając brudne sztućce i brudne obicia
krzeseł w całość nie chce myśleć co dzieje się w kuchni Relaxu.
Na szczęście omlety wyglądały apetycznie. Mój przypominał nawet pizzę
bo nie był zawinięty. W smaku nie było rewelacji ale były to przecież tylko
omlety.
Klubokawiarnia Relax ma w swoim menu również dania obiadowe jeśli ktoś
zabłądzi w jej strony nie rano ale też nie wieczorem. Można wybrać pierogi,
wrapy, makarony, sałatki. Ceny w granicach kilkunastu złotych za porcję.
Nie sądzę żebyśmy jeszcze kiedyś zawitali do Relaxu. Skutecznie odstraszył mnie niedomyty widelec. Niestety ,nawet wieczorem, gdyby nie było widać szczegółów wystroju nie zapomnę też o plamach na krzesłach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz