sobota, 3 listopada 2012

Najtańsze śniadanie w mieście - Smakołyki

    Po jesiennym foodstocku w klubie Fabryka do odwiedzin zachęciły nas wszystkie restauracje, które się wystawiały. Na pierwszy ogień poszły Smakołyki, knajpka przy ulicy Straszewskiego 28. Szczerze mówiąc nic od nich nie próbowaliśmy w Fabryce ale to miejsce mieliśmy na oku już od dawna. W końcu nadeszła okazja się tam wybrać.
    Kamienica przy ulicy Straszewskiego 28 jest siedzibą Domu Technika, gdzie parę razy ze względu na profil zawodowy mojego A. byliśmy. Jednak było to dawno i wtedy żadnej knajpki tam nie pamiętam. Teraz półokrągłe, wielkie okno pokazując wnętrze i siedzących przy stolikach ludzi zachęca do odwiedzin.
    Wybraliśmy się tam w weekend na śniadanie. Zaraz po wejściu do środka ogarnęła nas bardzo przyjemna aura. Ciekawym doświadczeniem jest wchodzenie do lokalu po raz pierwszy. Może brzmi to dziwnie ale już wyjaśniam o co chodzi. Na stoliki i bar natykasz się od razu po przekroczeniu progu budynku bo stoją w hallu. W tym samym hallu znajduje się również recepcja wspomnianego Domu Technika, wielkie schody na piętra oraz gigantyczne lustro. Ja naprawdę byłam mocno zaskoczona takim widokiem.
    Przyjemną aurę, o której pisałam tworzą również kolory zastosowane we wnętrzu. Z lastriko (imitacją kamienia znaną nam ze szkół, dworców, ośrodków zdrowia itp) zastosowanym na schodach, marmurem na ścianach współgrają drewniane blaty stolików, białe krzesła oraz zielone i pomarańczowe poduszki rzucone na siedziska przy oknie. A do tego wszystkiego piękny, ciemno-zielony sufit, na który wystarczy raz popatrzeć by poczuć się beztrosko :)
    To wszystko nie zachęciło nas jednak tak jak karta dań śniadaniowych. Mała, zielona kartka, oprawiona w koszulkę foliową przedstawiała wybór najbardziej klasycznych z klasycznych śniadań. I tak mogliśmy wybierać pomiędzy: kanapką z pastą jajeczną, jajecznicą z dodatkami, 3 sztukami parówek lub frankfurterek, kiełbasą smażoną z cebulą, galaretką z nóżek, śledziem w śmietanie, jajkami sadzonymi, jajkiem na miękko lub twardo i paroma innymi tego typu pozycjami. Każda podawana z pieczywem i kawą lub herbatą w cenie. A cena ta to całe 8zł !!! Jeśli czujemy wielki, poranny głód można do jednego dania w cenie 8zł domówić drugie już za 5zł. My, na przykład, skusiliśmy się na jajka sadzone i parówki dla mnie oraz jajecznicę i frankfurterki dla A.. Zapłaciliśmy 26 zł i nie mogliśmy ruszać się aż do kolacji z tego wszystkiego :)
    Potrawy w smaku przypominały oczywiście domowe śniadania u mamy więc kiedykolwiek najdzie Was ochota na tego typu doznania smakowe a mama będzie daleko to wybierzcie się do Smakołyków.
    Z tego co również zaobserwowałam Smakołyki to nie tylko dobre miejsce na śniadanie. W karcie (której niestety nie przeglądaliśmy z racji godziny odwiedzin) mają podobno dania obiadowe na porę obiadową oraz wszelkiego rodzaju drinki na porę wieczorno-imprezową. Karta drinków wisi nawet obok tablicy informacyjnej Domu Technika. Jest dość osobliwa i techniczna :) Jak tam będziecie zwróćcie uwagę!
 














     

5 komentarzy:

  1. Również tam nie byłam, ale słyszałam same dobre rzeczy. Śledzę profil Smakołyków na FB, codziennie podają jaki będzie obiad :) To chyba dzięki nim padł "Różowy słoń" ;) Każdy woli tanie i dobre niż tanie i paskudne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog!:) Trafiłam przypadkiem, ale wiem, że będę zaglądać częściej. Mam tylko ogromną prośbę: pisz słowo "naprawdę" nierozłącznie, a od razu będzie się przyjemniej czytać :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Jak wpadam w wir pisania to naprawdę czasami tracę głowę :) Postaram się poprawić!

      Usuń
  3. Ja tam kiedys jadlam omlet ze szpinakiem i pieczarkami i caly dzien bolal mnie brzuch, a piewczywa nigdy nie podano... Nie zamierzam tam wracać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając Wasz opis, udaliśmy się czymprędzej do Smakołyków.
    Na początku pojawił się problem ze...znalezieniem miejsca! Miejsce nie mie ma szyldu, ale na szczęście wspomnieliście, że to Dom Technika.
    W środku bardzo przyjemnie i przestronnie.
    Usiedliśmy, dostaliśmy karty (nie kartki!) i zamówiliśmy śniadanie włoskie (14zł) oraz angielskie (15zł).
    Jedyna rzecz, którą możemy porównać do opisu na blogu to cena, gdyż to nasza pierwsza wizyta w Smakołykach.
    Zmieniły się one dość znacząco; nie ma czegoś takiego jak promocyjny zestaw śniadaniowy, nie można powiększyć zestawu, a każde manu śniadaniowe (np jajka sadzone, czy jajaecznica) kosztowały powyżej 10 zł. (Bodajże 12)zł).
    Zestaw włoski składał się z 3 (dosłownie!) plasterków pomidora, bardzo niedobrego (wrażenie – taniego, sera), 2 past: tuńczykowej i chyba rzodkiewkowej, gdzie smak miały identyczny = nijaki, oraz kilku (5) plasterków szynki parmeńskiej, która była baaardzo smaczna.
    Zestaw angielski - Pieczony pomidor, bekon, kielbaski, jajko sadzone, fasolka.
    Tej ostatniej było tyle co masła, czyli...mało. Jedzenie ogólnie przeslone oraz brak grzybów
    Chleba na 2 osoby - jak kot napłakał. Do tego mocno nieświeże

    Wszelakie rekordy pobił jednak czas oczekiwania - od złożenia kompletnego zamówienia do dostania herbaty (!) oraz jedzenia minęło 25-30min. Jak na śniadanie, to lekka przesada.

    Na pewno warto pójśc raz, by wyrobić sobie zdanie.
    Na śniadanie szybko się tam jednak nie wybierzemy. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń