Jako szczęśliwi posiadacze karty na plus, która ma wiele wspaniałych
zalet (można wygooglować) postanowiliśmy wybrać się do miejsca, gdzie taka karta
jest honorowana. Ze wszystkich lokali na długiej liście najbardziej spodobała
nam się restauracja Baroque. Marka Baroque jest dość popularna w Krakowie. Z
tego co się orientuję restauracje pod szyldem “Baroque” znajdują się w aż
trzech różnych lokalizacjach. Jedna na Kazimierzu, jedna na ul. św. Jana, gdzie
również można potańczyć i jedna na samym Rynku Głównym w budynku Sukiennic. Nasz
wybór padł na Kazimierz, bo tam karta na plus uprawnia do największego rabatu.
Z tego co wiem na Kazimierzu Baroque został otwarty dopiero niedawno w
miejsce zlikwidowanego lokalu serwującego sushi. W lecie wielkie okna budynku są
przyjemnie pootwierane i można usiąść na zewnątrz i rozkoszować się widokiem
Placu Nowego. W zimie, która już nieuniknienie się zbliża, gdy ciemno na
zewnątrz, w środku lokalu panuje przyjemny półmrok. Światła są przygaszone, palą
się świece. Na stołach stoją piękne dekorację kwiatowe. Przy stołach stoją
stylizowane, lekko niewygodne krzesła. Atmosfera jest tajemnicza. Mi dodatkowo
na myśl przyszły elektryzujące skojarzenia. Za barem stał barman, ubrany na
czarno, o ciemnej karnacji, Hrabia Dracula...
Z tych myśli wyrwała mnie pani kelnerka podając kartę. W niej mogliśmy
znaleźć sałatki, makarony, dania główne, kanapki i śniadania. Nasz wybór padł na
łososia duszonego duszonego w białym winie podanego na szpinaku z białym i brązowym ryżem (29zł) oraz na
burgera wołowego z frytkami (22zł). Karta na plus zadziałała tak, że tańsze z
tych dań mieliśmy za 1zł. Ja, zapytawszy o wybór win białych, pokusiłam się
jeszcze na kieliszek Pinot Grigio. Innymi godnymi uwagi daniami w karcie Baroque
są: confit z kaczki podany z gruszką gotowaną w czerwonym winie, żurawiną i ziemniaczanym puree (39zł) oraz polędwica wołowa z sosem Szefa Kuchni na czerwonym winie serwowana z ziemniaczanym puree i szpinakiem lub warzywami grillowanymi (48zl).
W trakcie oczekiwania na dania rozglądałam się po lokalu. Zaciekawiło
mnie bardzo to, że co chwilę ktoś z siedzących wstawał, podchodził do stolików
na tyłach baru, zapalał papierosa, wypalał go i wracał na swoje miejsce. Pomimo
tego przy naszym stoliku nie było czuć dymu. Zapytałam kelnerki jak to możliwe.
Dowiedziałam się, więc, że lokal ma wyznaczoną specjalna strefę dla palących,
oddzieloną wielkimi szklanymi drzwiami, gdzie mocny wyciąg zabiera cały
nieprzyjemny dym. Z tego więc miejsca, choć jestem przeciwniczką palenia,
chciałam polecić ten lokal wszystkim palaczom, którzy muszą wychodzić na
zewnątrz, gdzie jest już bardzo zimno, by zapalić.
Dania, które zamówiliśmy były bardzo smaczne. Łosoś delikatny, szpinak
wyrazisty a ryż idealnie ugotowany. Bułka, w której był podany burger trochę się
rozpadała ale mięso było dobre.
Po wszystkim przyszło do płacenia. Spodziewałam się rachunku w
granicach 40zł ze względu na rabat. Trochę zdziwiłam się, że na wydruku widniała
kwota 59zł. Cóż mogło się stać, może nie naliczono nam tego rabatu? Nie. Z
rachunkiem było wszystko w porządku. Zadziałała tu jedynie natura ludzka, choć
może nie wszystkich ludzi ale na pewno moja. Otóż zamawiając wino nie zapytałam
się o koszt jednego kieliszka, który, jak się okazało, wynosił 20zl. I tak z
wielkiego oszczędzania z karta na plus wyszło normalne płacenie. Dlatego
zachęcam wszystkich do świadomej konsumpcji :)
Czasem warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz