Tak jakoś już mamy w tej naszej Polsce. Większość kulinarnych nowości
spływa do nas z pewnym opóźnieniem. Ale jak już spłyną to od razu mamy wielki
boom. Przykład: choćby burgery czy steki. Na szczęście kolejną nowością, która
odkrywam jest coś słodkiego! Co powiecie na waszego ulubionego batona startego
na puch w specjalnym blenderze ale za to dodanego do gęstego mleka albo do
pysznych lodów waniliowych? Ja dowiadując się o takiej opcji dosłownie
zwariowałam. Moim ulubionym batonem jest Snickers choć wizja zjedzenia całego na
raz lekko mnie przeraża. Dlatego tym razem, inaczej niż zwykle, opiszę coś czego
nie próbowałam ale o czym myślę intensywnie od paru dni... coś, na co chyba się
skuszę w najbliższy czwartek... zamiast pączka...
To, że jeszcze nie próbowałam szejka ze Snickersem nie znaczy, że nie
byłam już w Shake & Bake. Otóż, właśnie, że byłam! Trochę zmylona jesiennym
Foodstockiem i babeczkami na słono, serwowanymi wtedy przez reprezentantów Shake
& Bake, lekko się zdziwiłam, gdy po wejściu do lokalu zobaczyłam na ścianach
“dozowniki” z batonikami. Nie byłam, jeszcze wtedy, zaznajomiona z ideą
miksowania i mieszania słodyczy więc musiałam wyglądać na lekko oszołomioną, co widać dobrze na pierwszym zdjęciu :D,
kiedy wybraliśmy stolik i zaczęliśmy przeglądać menu. Szczerze
powiem, że wybór taki jak: Bazinga tj szejk z batona bajecznego, kakao,
ciasteczek kakaowych i jagód (mały 10zł, duży 16zł), był ponad moją zdolność
percepcji. Jeszcze wtedy, przeglądając menu, nie byłam w pełni świadoma gdzie
trafiłam. Moje oczy, za to, zatrzymały się na wyborze smoothies, z których
wybrałam Honey Bunny z jabłka, marchwi, malin i miodu (mały 8zł, średni 11zł,
duży 14zł). A. zamówił kawę cappuccino (9zł). Gdy tak stałam przy ladzie,
zamawiając napoje, nie mogłam nie zauważyć smakowitego sernika, który był
przyozdobiony kolorowymi M&M’sami. Od razu postanowiłam. Kawałek tego cuda
dla mnie. A. nie mógł być gorszy i wziął kawałek cienkiego brownie do swojej
kawy. Chcę podkreślić, że w momencie zamawiania dalej wypieraliśmy ze
świadomości możliwości takie jak: szejk Kokoszanel (mleko kokosowe, ananas,
bounty i biała czekolada – mały 14zł, duży 20zł).
Jeszcze nie zdążyliśmy dostać naszych słodkości, choć już
obfotografowaliśmy cała knajpkę, jak zaczepiła nas managerka lokalu, Kasia. I
całe szczęście! Gdyby nie to, za pewne, wyszli byśmy z Shake & Bake w
błogiej niewiedzy, bez świadomości co nas ominęło. Dopiero Kasia otworzyła nam
oczy. Gdy zaczęliśmy rozmawiać na światło wyszły takie cuda jak Chubby Sun,
szejk z Nutelli lub masła orzechowego z dodatkiem banana (mały 9zł, duży 15zł)
lub Szybka Marta, smoothie z energy drinka ze skittlesami, kiwi i cytryną (mały
8zł, duży 16zł) albo jeszcze Crazy Mama, kolejny smoothie, tym razem z fanty,
gumy maoam (!), zozoli (!!!), pomarańczy i melisy (mały 8zł, duży 16zł). Gdy tak
rozmawiałyśmy zaczynały mi się powoli otwierać oczy. Cieszyłam się, że nie
wszystkie te pozycje mają w sobie mleko albo lody, choć w ostateczności mleko
krowie można zastąpić mlekiem sojowym. Do tego w zimowe dni można zrezygnować z
lodów a zamówić ciepłego szejka, na przykład tego o nazwie Jojo Joda z milky
way’em i piankami jojo (mały 6zł, duży 8zł).
Tymczasem na naszym stoliku znalazły się sernik, brownie, kawa i Honey
Bunny. Do naszej rozmowy dołączyła również Monika, głównodowodząca sekcją
“bake”. To jej pysznych dzieł, w postaci ciast, mieliśmy okazję próbować. To ona
również piecze babeczki na słono, które można chwycić w biegu, na szybkie
śniadanie.
Po zjedzeniu wszystkich pyszności, które zamówiliśmy nie starczyło nam
już miejsca nawet na jeden, testowy łyk czegoś nowego. Może dlatego odkąd
wyszłam z Shake & Bake myślę tylko o Snickersie zanurzonym w waniliowym
szejku. Kiedy będzie już ten czwartek....
ich wytrawne babeczki są boskieee!!!! Może ciut za słone, ale jakie zdrowe :)
OdpowiedzUsuńByliśmy w niedzielę. Przepyszny sernik z malinami, shake ze Snickersem też daje radę :) Wrócimy na pewno!
OdpowiedzUsuńa jakie są ceny ciast? :)
OdpowiedzUsuń