Już
tak dawno nie pisałam. Przyznam szczerze, że wciągnęła mnie pewna książka,
która nie skończy się zbyt szybko. W majówkę, która cała upłynęła pod znakiem
padającego deszczu czytanie przerywałam jedynie na posiłki. Oczywiście te na
mieście, bo te w domu łatwo dało się skonsumować nad tekstem. Do kolekcji
miejsc, które odwiedziliśmy przybyło jedno dobre na śniadanie oraz dwa dobre na
obiad. Ale one czekają już długo na opis a ja tylko czytam i czytam. Niech poczekają
jeszcze chwilę. Ich kolej nadejdzie. Teraz skupię się na pewnym lokaliku, który
przypomniał mi jak fajnie jest dowiedzieć się czegoś pozytywnego a potem swoje
spostrzeżenia przelać na papier. Jak fajnie jest samemu pisać a nie tylko
czytać.
O
malutkiej pizzerii „Długa 18” dowiedzieliśmy się od znajomego, który w krótkiej
wiadomości elektronicznej polecił nam się tam wybrać i „zrobić swoje”. Bardzo
ubawiła mnie ta rekomendacja więc niezwłocznie, z aparatem pod pachą,
ruszyliśmy.
Niewiele
jest knajpek na ulicy Długiej. Z tego co kojarzę jest to zagłębie sukien
ślubnych oraz wszelakiego obuwia okolicznościowego. Właśnie z tych względów nie
zapuszczam się tam prawie nigdy i na pewno nie pomyślałabym, że może znajdować
się tam pizzeria. No właśnie! Nie może się tam znajdować duża pizzeria. Za to znajduje
się mała, a właściwie maleńka.
Po
wejściu do lokaliku trochę speszyło mnie to, że to już tam! Nie wiem czy dobrze
się wyraziłam ale naprawdę spodziewałam się pizzerii z wieloma salami, krzątającymi
się kelnerami i dużą ilością stolików dla gości. A tu okazuje się, że zaraz po
wejściu widzę za barem pizzera przygotowującego ciasto oraz dwoje ludzi
okupujących jedyny stolik.
Odwrotu
nie było. W końcu trzymałam miejsce na duży obiad już od południa. Byłam więc
głodna i do tego niewątpliwie wszyscy zauważyli, że już weszłam do środka.
Postanowiłam zostać i zacząć robić to co ostatnio (oprócz czytania książek)
wychodzi mi najlepiej – zadawać pytania! Tym sposobem nie tylko zjadłam
naprawdę pyszną pizzę ale również poznałam świetnych ludzi, którzy robią coś
swojego.
Tymi
ludźmi byli bracia, Michał oraz Damian, którzy własnymi siłami otworzyli a
teraz prowadzą swój malutki interes życia. Gdy weszłam za barem stał tylko
Michał. Damian wyszedł gdzieś w interesach. Gdy, po złożeniu zamówienia na
pizzę farmerską, z kurczakiem, pieczarkami, czerwoną papryką i kukurydzą
(średnia 25zł, duża 30zł), zadałam pierwsze pytanie Michałowi był dość
zdziwiony lecz szybko rozgadał się tak, że nie musiałam z niego niczego
wyciągać. Sam przyznał się, że kupili to miejsce by zająć się czymś na własną
rękę. To było najważniejsze. Pizza była wynikiem ale wszystkiego nauczyli się
sami, pokochali to co robią a teraz zarażają miłością do pizzy innych.
Dowiedziałam się również, że składniki na dodatki wybierają tylko te z
najwyższej półki. Mają blisko do kleparza więc nie trudno o świeże warzywa i
mięso. Ciasto do pizzy wyrabiają sami i nierzadko zdarza się, że jest ono
kupowane osobno przez ludzi, którzy chcą we własnym domu stworzyć pizzę z
szalonymi składnikami na wypróbowanym już wcześniej placku, który na pewno się
uda.
Gdy
tak rozmawialiśmy z pieca wyszła smakowicie wyglądająca pizza farmerska, którą
zamówiliśmy. Miałam nadzieję, że to wszystko o czym mówiliśmy znajdzie
odzwierciedlenie w jej smaku. Nie rozczarowałam się. W międzyczasie malutki
stolik, przy którym siedzieli ludzie gdy wchodziliśmy zwolnił się i mogliśmy
usiąść i się delektować. Ciasto było puszyste i delikatne. Sos pomidorowy i
składniki świeże. Całość bardzo smaczna i sycąca. Ostrości daniu dodawał sos
czosnkowy, który dostaliśmy. Czułam go jeszcze przez kolejne godziny po wyjściu
z pizzerii.
Pomimo tego, że lokalik jest taki malutki
interes w nim kręci się wielki. Co chwilę dzwonią telefony z zamówieniami na
dowóz. Ja też może kiedyś jeszcze zamówię sobie pizzę od Michała i Damiana.
Może na obiad do pracy?
Faktycznie Długa kojarzy mi się z sukniami ślubnymi, a to wszystko przez moje kuzynki które biegały w rejonach tej ulicy z wypiekami na twarzy przed swoimi ślubami ;)
OdpowiedzUsuńTa pizzeria wygląda tak przytulnie i klimatycznie, a oglądając zdjęcia pizzy mam ochotę w tym momencie jechać tam na kolację :)
jako, że jestem z krakowa muszę się tak kiedyś przejść.
OdpowiedzUsuńgenialny blog! jest może mozliwość obserwacji?
To zdecydowanie najlepsza pizzeria w Krakowie. Dlaczego najlepsza? Bo serwuje mega pyszną pizzę - polecam każdemu! :)
OdpowiedzUsuńZa Twoją namową trafiłem do tej pizzeri i muszę rzeczywiście przyznać, że jest to jedna z ... najgorszych pizzy jaką jadłem w moim życiu. Żywcem wycięta z osiedlowej pizzeri z lat 90tych w jakimś małym mieście Dolnegośląska lub gdziekolwiek indziej w Polsce. Panowie ciasto nauczyli się chyba robić w pobliskiej piekarni, smakuje jak bułka. We Włoszech chyba nigdy nie byli, może widzieli Rzym na pocztówce. Ser na pewno nie jest mozarellą, a o ziołach i zapach włoch można pomarzyć. Ciasto na domiar złego jest pozbawione wilgoci sosu pomidorowego. Kulinarny koszmar. Do tej pory Twoje recęzje były trafne, ale podczas wizyty w tej pizzeri albo byłaś wygłodzona, albo ekstremalnie niewymagająca.
OdpowiedzUsuńBartek.
albo ty nie trafiłeś na dobrą pizzę, a zawsze możne zdarzyć się gorszy dzień kucharzom
UsuńMi również przypadł do gustu klimat tego miejsca i pasja, z jaką jest ono tworzone.
OdpowiedzUsuń