środa, 15 maja 2013

Malutka Pizzeria - Długa 18

    Już tak dawno nie pisałam. Przyznam szczerze, że wciągnęła mnie pewna książka, która nie skończy się zbyt szybko. W majówkę, która cała upłynęła pod znakiem padającego deszczu czytanie przerywałam jedynie na posiłki. Oczywiście te na mieście, bo te w domu łatwo dało się skonsumować nad tekstem. Do kolekcji miejsc, które odwiedziliśmy przybyło jedno dobre na śniadanie oraz dwa dobre na obiad. Ale one czekają już długo na opis a ja tylko czytam i czytam. Niech poczekają jeszcze chwilę. Ich kolej nadejdzie. Teraz skupię się na pewnym lokaliku, który przypomniał mi jak fajnie jest dowiedzieć się czegoś pozytywnego a potem swoje spostrzeżenia przelać na papier. Jak fajnie jest samemu pisać a nie tylko czytać.
    O malutkiej pizzerii „Długa 18” dowiedzieliśmy się od znajomego, który w krótkiej wiadomości elektronicznej polecił nam się tam wybrać i „zrobić swoje”. Bardzo ubawiła mnie ta rekomendacja więc niezwłocznie, z aparatem pod pachą, ruszyliśmy.
    Niewiele jest knajpek na ulicy Długiej. Z tego co kojarzę jest to zagłębie sukien ślubnych oraz wszelakiego obuwia okolicznościowego. Właśnie z tych względów nie zapuszczam się tam prawie nigdy i na pewno nie pomyślałabym, że może znajdować się tam pizzeria. No właśnie! Nie może się tam znajdować duża pizzeria. Za to znajduje się mała, a właściwie maleńka.
     Po wejściu do lokaliku trochę speszyło mnie to, że to już tam! Nie wiem czy dobrze się wyraziłam ale naprawdę spodziewałam się pizzerii z wieloma salami, krzątającymi się kelnerami i dużą ilością stolików dla gości. A tu okazuje się, że zaraz po wejściu widzę za barem pizzera przygotowującego ciasto oraz dwoje ludzi okupujących jedyny stolik.
    Odwrotu nie było. W końcu trzymałam miejsce na duży obiad już od południa. Byłam więc głodna i do tego niewątpliwie wszyscy zauważyli, że już weszłam do środka. Postanowiłam zostać i zacząć robić to co ostatnio (oprócz czytania książek) wychodzi mi najlepiej – zadawać pytania! Tym sposobem nie tylko zjadłam naprawdę pyszną pizzę ale również poznałam świetnych ludzi, którzy robią coś swojego.
    Tymi ludźmi byli bracia, Michał oraz Damian, którzy własnymi siłami otworzyli a teraz prowadzą swój malutki interes życia. Gdy weszłam za barem stał tylko Michał. Damian wyszedł gdzieś w interesach. Gdy, po złożeniu zamówienia na pizzę farmerską, z kurczakiem, pieczarkami, czerwoną papryką i kukurydzą (średnia 25zł, duża 30zł), zadałam pierwsze pytanie Michałowi był dość zdziwiony lecz szybko rozgadał się tak, że nie musiałam z niego niczego wyciągać. Sam przyznał się, że kupili to miejsce by zająć się czymś na własną rękę. To było najważniejsze. Pizza była wynikiem ale wszystkiego nauczyli się sami, pokochali to co robią a teraz zarażają miłością do pizzy innych. Dowiedziałam się również, że składniki na dodatki wybierają tylko te z najwyższej półki. Mają blisko do kleparza więc nie trudno o świeże warzywa i mięso. Ciasto do pizzy wyrabiają sami i nierzadko zdarza się, że jest ono kupowane osobno przez ludzi, którzy chcą we własnym domu stworzyć pizzę z szalonymi składnikami na wypróbowanym już wcześniej placku, który na pewno się uda.
    Gdy tak rozmawialiśmy z pieca wyszła smakowicie wyglądająca pizza farmerska, którą zamówiliśmy. Miałam nadzieję, że to wszystko o czym mówiliśmy znajdzie odzwierciedlenie w jej smaku. Nie rozczarowałam się. W międzyczasie malutki stolik, przy którym siedzieli ludzie gdy wchodziliśmy zwolnił się i mogliśmy usiąść i się delektować. Ciasto było puszyste i delikatne. Sos pomidorowy i składniki świeże. Całość bardzo smaczna i sycąca. Ostrości daniu dodawał sos czosnkowy, który dostaliśmy. Czułam go jeszcze przez kolejne godziny po wyjściu z pizzerii.
    Pomimo tego, że lokalik jest taki malutki interes w nim kręci się wielki. Co chwilę dzwonią telefony z zamówieniami na dowóz. Ja też może kiedyś jeszcze zamówię sobie pizzę od Michała i Damiana. Może na obiad do pracy?
 






 

6 komentarzy:

  1. Faktycznie Długa kojarzy mi się z sukniami ślubnymi, a to wszystko przez moje kuzynki które biegały w rejonach tej ulicy z wypiekami na twarzy przed swoimi ślubami ;)
    Ta pizzeria wygląda tak przytulnie i klimatycznie, a oglądając zdjęcia pizzy mam ochotę w tym momencie jechać tam na kolację :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jako, że jestem z krakowa muszę się tak kiedyś przejść.
    genialny blog! jest może mozliwość obserwacji?

    OdpowiedzUsuń
  3. To zdecydowanie najlepsza pizzeria w Krakowie. Dlaczego najlepsza? Bo serwuje mega pyszną pizzę - polecam każdemu! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za Twoją namową trafiłem do tej pizzeri i muszę rzeczywiście przyznać, że jest to jedna z ... najgorszych pizzy jaką jadłem w moim życiu. Żywcem wycięta z osiedlowej pizzeri z lat 90tych w jakimś małym mieście Dolnegośląska lub gdziekolwiek indziej w Polsce. Panowie ciasto nauczyli się chyba robić w pobliskiej piekarni, smakuje jak bułka. We Włoszech chyba nigdy nie byli, może widzieli Rzym na pocztówce. Ser na pewno nie jest mozarellą, a o ziołach i zapach włoch można pomarzyć. Ciasto na domiar złego jest pozbawione wilgoci sosu pomidorowego. Kulinarny koszmar. Do tej pory Twoje recęzje były trafne, ale podczas wizyty w tej pizzeri albo byłaś wygłodzona, albo ekstremalnie niewymagająca.

    Bartek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. albo ty nie trafiłeś na dobrą pizzę, a zawsze możne zdarzyć się gorszy dzień kucharzom

      Usuń
  5. Mi również przypadł do gustu klimat tego miejsca i pasja, z jaką jest ono tworzone.

    OdpowiedzUsuń