sobota, 18 sierpnia 2012

Finlandia

    Ostatnim punktem naszej wycieczki były Helsinki w Finlandii. Jednego dnia, wcześnie rano, przepłynęliśmy tam z Tallina promem samochodowym. Miasto okazało się wielkie, drogie i jak dla mnie pozbawione klimatu. Szerokie, prostopadłe ulice z wielkimi, kolorowymi domami towarowymi nie zrobiły na mnie większego wrażenia… miałam za to poczucie, że moja kurtka z windstoperem niezbyt wpisała się w panujący tam szyk. Na szczęście nie spędzaliśmy całego dnia w mieście.
    Zaraz po dopłynięciu do brzegów Finlandii, pojechaliśmy samochodem na wycieczkę, by zobaczyć pagórkowate krajobrazy, wypełnione charakterystycznymi domkami. Było pięknie. Na obiad udaliśmy się jednak  z powrotem do miasta.
    Mój przewodnik obejmował niestety tylko Litwę, Łotwę i Estonię, dlatego byłam niezbyt przygotowana do kulinarnego odkrywania Finlandii. Na szybko, podczas rejsu, udało mi się wyszukać w Internecie, że Finlandczycy jedzą renifery, żurawina jest jagodą dobrą do wszystkiego, i że wato zjeść w restauracji Savotta, gdzie podawana jest regionalna kuchnia. Właśnie tam udaliśmy się na obiad.
    Wystrój knajpki, przypominający chatę rybacką, przypadł mi do gustu. Na stołach czekały na gości wyłożone sztućce oraz szkło. Każde miejsce miało również położoną niedbale kraciastą, bawełnianą ściereczkę do rąk. Kelner, ubrany w regionalny strój, podał nam menu. Znalazłam tam dania z renifera i choć były straszliwie drogie to zdecydowaliśmy się spróbować.
    Najpierw zamówiliśmy zupę z wędzonego renifera, później pieczeń z renifera. Żeby wszystko nie było takie reniferowe, drugą zupą jaką zamówiliśmy była zupa z łososia a drugim daniem, gulasz z jagnięciny, cielęciny i wieprzowiny. W międzyczasie poprosiłam jeszcze o herbatę, którą podano w karafce, kelner naciągnął nas także na dużą wodę, niby niepłatną a jednak pod koniec doliczoną do rachunku. Do picia mogliśmy zamówić również piwo aromatyzowane sokiem z jagód, lecz ostatecznie żadne z nas nie miało ochoty na alkohol  :)
    W oczekiwaniu na dania A. odnalazł polski banknot przyklejony na wystawce z banknotami świata, wywieszonej w jednej z sal restauracji. Ciekawym dodatkiem do atmosfery fińskiego lokalu byli również Koreańczycy, którzy konsumowali swój posiłek niesamowicie mlaskając i nagrywając wszystko (łącznie z nami) na kamerę. Po dłuższym oczekiwaniu nadeszły i dania. Zupy, podane w drewnianych czarkach były niesamowicie smaczne i treściwe. Dania główne, podane z puree ziemniaczanym i żurawiną, również okazały się przepyszne. Mięso renifera, choć z wyglądu czerwone i sprawiające wrażenie niedopieczonego, było w rzeczywistości bardzo miękkie i kruche. Na deser nie mieliśmy już miejsca ale w karcie do wyboru były słodkości z jagodami, rabarbarem lub słodkim syropem z brzozy.
I tak zakończyły się nasze kulinarne podboje. 365knajp wraca do normalnego, krakowskiego trybu.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz