We środę, czwartek i piątek mieliśmy wolne na załatwianie
spraw najważniejszych i dla wzmocnienia sił postanowiliśmy wybrać się na obiad.
Do głów przyszła nam DYNIA, knajpka na ul. Krupniczej w okolicach rynku
głównego. Poszliśmy tam popołudniem gdy na zewnątrz już zmierzchało. Mimo, że
siedzieliśmy przy oknach w środku panował przyjemny półmrok i nasz aparat
potrzebował naprawdę duuużo czasu do naświetlania zdjęć, ale koniec końców
udało się uwiecznić to magiczne miejsce.
Magiczne dlatego, że niepowtarzalny
klimat tworzą tam ceglana ściana dokładnie taka jaką chcemy mieć w naszym domu i dekoracje wiszące pod sufitem. W okresie walentynek wydawało
się jakby spadały z nieba tysiące płatków róż, teraz na linkach wiszą ludzikowe
wycinanki.
Choć pani kelnerka zaliczyła wpadkę i podała mi sałatkę polaną sosem a prosiłam
o sos osobno mogę polecić to miejsce jako naprawdę przemiłe.
może jakiś deser???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz