Przyznam szczerze, że gdyby nie Facebook, nie wiedziałabym o
międzynarodowym dniu czekolady. Odłączona od świata zewnętrznego, nie zdawałabym
sobie z tego totalnie sprawy i nic nie świadoma do godziny 15stej pracowałabym w
trybikach wielkiej machiny. Na szczęście mój dzielny A., gdy tylko dowiedział
się o święcie chwycił za telefon i dał mi przysłowiowy “cynk”. Od razu po
wiadomości od niego w mojej głowie powstał niecny plan. Zabieram rodziców na
gorącą czekoladę!
Gdy parę dni temu mój tata, po przeczytaniu artykułu o uprawach drzew
kakaowca w Afryce, zapytał mnie czy gorąca czekolada to jest takie gęste kakao,
oniemiałam. Moi rodzice nie smakowali nigdy dobrej, gorącej czekolady! Ponoć w
pracy mają automat, który serwuje najpierw plastikowy kubeczek, potem brązowy
proszek a na koniec wrzątek. Taki napój nazywa się gorącą czekoladą a smakuje
jak ... właśnie ... przesłodzone, gęste, marnej jakości kakao. Nic dziwnego, że
doszło do pomyłki. Właśnie z tego względu mój niecny plan zawierał w sobie
trochę uświadamiania.
Na cel naszej czekoladowej podróży wybrałam najbardziej rozpoznawalną w
Krakowie pijalnię czekolady, mieszczącą się na samym Rynku Głównym, pijalnię
Wedla. To miejsce wybrałam nie tylko dlatego, że jest rozpoznawalne ale również
dlatego, że ma miękkie wygodne kanapy, na których można się wygodnie rozsiąść.
Marka Wedel słynie również z pysznych czekolad więc odwiedzając ich pijalnię nie
mogłam się pomylić.
Około godziny 17stej nie było jeszcze dużo ludzi w lokalu. Bez trudu
znaleźliśmy miejsce w najwygodniejszym rogu sali. Beztrosko zaczęliśmy
przeglądać menu ale wybór był tak ogromny, że długo nie mogliśmy się zdecydować.
Mnie bardzo zdziwiło, że każdy miał ochotę na wielkie ilości czegoś słodkiego.
Mama wzięła kawę latte z białą i mleczną czekoladą (15zł) oraz deser lodowy
stumilowy las (19zł). Tata miał ochotę na naleśniki z gorzką czekoladą (16zł) i
czekoladę pitną z pomarańczami i imbirem (16zł). A. zamówił jogurt z torcikiem
wedlowskim (15zł) oraz gorzką czekoladę do picia (12zł). Ja skusiłam się na
pitną czekoladę z truskawkami (14zł). Gdyby komuś jeszcze było mało słodkości
zamówiłam także cztery rodzaje pralinek, z marcepanem, z czarną porzeczką, z
chilli oraz z pistacjami.
Gdy wszystkie zamówienia dotarły na nasz stolik nie mogłam się nadziwić
ilości słodyczy jaka mieliśmy pochłonąć. Nie minęło dużo czasu a my jednak
uporaliśmy się ze wszystkim. Rodzice byli zachwyceni, dzielnie pozowali do zdjęć
i pozwolili za siebie zapłacić. Bo w końcu dzień czekolady to nie byle jaka
okazja!
Te zdjęcia mimo mojej zdrowej diety tak pobudzają, że mam ochotę zGrzeszyć przed duże G :)
OdpowiedzUsuńWow, nie wiedziałam, że był taki dzień
OdpowiedzUsuń:( I tym bardziej nie wiedziałam, że Wedel podaje takie różności. Gdy kiedyś byłam w GK tam nie było takiego wyboru. Zatem śmignę z mężem na małe co nieco. Marta
Byłam w pijalni Wedla i próbowałam gorzkiej czekolady z wiśniami oraz mlecznej z orzechami, to było boskie !!! Widząc Twoje zdjęcia mam ochotę znowu tam wrócić, mieliście świetny czas i smakowite słodkości :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie świetny wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń