Tyle
się ostatnio działo. Poznawałam nie tylko nowe miejsca, ale też nowych,
wspaniałych ludzi. Z tego wszystkiego, relacja z Bistro Magnes gdzieś mi
umknęła. A byliśmy tam już tak dawno. Ponad miesiąc temu. W majówkę. Pomimo
tego opóźnienia napiszę post, bo bardzo dobrze pamiętam śniadanie pełne
niespodzianek, które zjedliśmy dość wcześnie rano przy Placu Mariackim 1.
Bistro Magnes położone jest u stóp Kościoła
Mariackiego. Siedząc przy jednym ze stolików przy oknie, czułam bliskość i
wielkość tej wspaniałej, krakowskiej budowli. Czułam się też, jakbym była na
wakacjach, gdzieś daleko, w nieznanym, wielkim mieście. Czułam się jak
turystka. To poczucie towarzyszyło mi przez cały czas trwania śniadania.
W
menu śniadaniowym znajdowały się dania w cenach od 8 do 19zł. Najtańszymi
okazały się: jajecznica, jajka sadzone lub omlet. Dla bardzo głodnych podawano
zestawy: krakowski, z jajecznicą, twarożkiem ze szczypiorkiem i rzodkiewką, kabanosem,
serem żółtym i pomidorem, lub angielski, z jajkami sadzonymi z bekonem,
smażonymi pieczarkami, kaszanką, pieczonym pomidorem i frankfurterką. W menu
widniał jeszcze trzeci zestaw, zestaw nowojorski. W nim pierwsze
skrzypce grał obwarzanek krakowski, co bardzo mnie ubawiło. Podejrzewam, że nasz
swojski precel miał przybrać tam rolę nowojorskiego bajgla, gdyż podawano go z
serkiem śmietanowym, wędzonym łososiem i owocami. Tego ostatniego składnika nie
doczytałam i w ciemno zamówiłam śniadanie nowojorskie. W końcu byłam turystką w
wielkim mieście. A. również zdecydował się na obce smaki i wybrał śniadanie
angielskie.
W
trakcie oczekiwania na śniadania, przeglądałam jeszcze przez chwilę menu. Z
tego co się zorientowałam nie ma w nim stałego wyboru dań. Karty z aktualną listą
pyszności są luźno włożone w twardą okładkę ze zdjęciami i opisem miejsca. W
dzień, w którym my odwiedziliśmy Bistro Magnes można było zamówić m.in. ravioli
z kozim serem (22zł), wołowinę duszoną w czerwonym winie ze szparagami (39zł)
lub krem marchewkowy z grzankami (12zł).
Gdy
talerze ze śniadaniami nowojorskim i angielskim trafiły na nasz stolik, kolejny
raz utwierdziłam się w przekonaniu, że jestem turystą. Również kolejny raz
ubawiłam się za sprawą śniadania nowojorskiego. Na moim talerzu znalazłam
przekrojonego, krakowskiego obwarzanka, podanego z serkiem śmietanowym,
łososiem i owocami, tak jak obiecywano, jednak ewidentnie nie był to cały
obwarzanek, tylko jego trzy-czwarte. Gdy zapytałam, gdzie podziała się czwarta
część obwarzanka, kelner z uśmiechem przyznał, że tak się u nich podaje zestaw
nowojorski. Ja jednak podejrzewam, że to kucharz musiał być głodny : )
Śniadanie angielskie, które dostał A., w porównaniu do śniadań, które jadamy w
innych lokalach, było dość ubogie. Takie, żeby strudzony turysta, wykończony
zwiedzaniem i robieniem zdjęć, jak najszybciej musiał posilić się kolejny raz.
To
tyle w kwestii objętości. Może powinnam napisać coś o smaku? Jako, że nie doczytałam
informacji o owocach w moim śniadaniu, musiałam szybko zmienić oczekiwania, co
w ostateczności nie było złe. Wędzony łosoś, truskawki i kiwi, połączone
serkiem śmietanowym, stanowiły miłe doznanie. Obwarzanek, jak na mój gust, był
wczorajszy.
Jak
przystało na lokal mieszczący się w samym centrum Krakowa, Bistro Magnes może
poszczycić się tym, że na pewno przyciągnie turystów. Czy mieszkańcy Krakowa
zechcą tam jadać? Zależy, czy zechcą poczuć się jak turyści we własnym mieście,
czy może będą woleli inne zakątki, bardziej kameralne i swojskie.
Dario, Twoje kolorowe dziecinne kanapusie, to dokładnie jak dla dziecka, no i niezachęcająco podane ... A biedny A. !!!! Czy od nadmiaru kiełbaski nie bolał brzusiu... No wiesz, ubogo, zimno i na pewno moja noga tam nie zawinie :) Dzięki.
OdpowiedzUsuńobwarzanek ciekawy, ale śniadanie angielskie troche malutkie :)
OdpowiedzUsuń