piątek, 18 maja 2012

Francja, elegancja - Gessler we Francuskim

    Czasem trzeba zażyć troszkę elegancji. Z tego względu umówiłam się na kolację w Hotelu Francuskim w restauracji p. Gesslera.
    Od progu witała nas pani kelnerka, zapraszając do stolika. Niestety gdyby nie asertywność mojej „randki” siedziałyśmy w korytarzu lub w przejściu. Na szczęście ostatecznie wpuszczono nas na same salony, gdzie siadłyśmy przy oknie wychodzącym na ulicę Pijarską.
    Wnętrze okazało się być lekko surowe i miałam wrażenie, że siedzimy w hallu celowo przystosowanym do gastronomii… miałam kiedyś podobne odczucie jedząc w kantynie biurowca, w którym pracuję… na szczęście tamtego miejsca już nie ma… Tu dało się wytrzymać a do tego z oddali płynęły dźwięki fortepianu, przy którym muzyk grał na żywo. Miałam też miłe towarzystwo.
    Nie byłyśmy mocno głodne więc poprosiłyśmy kelnera o polecenie dania, które w pełni by nas usatysfakcjonowało. Ostatecznie ja jadłam eskalopki cielęce w sosie z białego wina i pomidorów z lanymi, domowymi kluseczkami a Pani L. wątróbki cielce z jabłkiem i puree z ziemniaków z sałatką z białej kapusty. Ale, ale…
    Zanim dostałyśmy dania okazało się, że kelnerzy podają puste talerze, na które dopiero potem jest nakładane jedzenie. W wyniku tego obsługiwało nas chyba ze czterech kelnerów. Za moimi plecami kucharz siekał tatara dla pary siedzącej obok. Do tego zawsze gdzieś blisko krążył kelner z wózkiem z wyborem deserów. Stoliki dla gości były poustawiane w bardzo niedużej odległości, panował gwar i niekiedy robiło się tłoczno. Po krótkiej rozmowie na ten temat doszłyśmy do wniosku, że taka musi być kultura tego miejsca. Po nazwaniu rzeczy po imieniu przestało mi to przeszkadzać. Podobać zaczęło mi się w tej restauracji gdy danie, które zamówiłam okazało się naprawdę pyszne, wino, które zamówiłam naprawdę delikatne (bo półwytrawne – o czym dowiedziałam się pod koniec kolacji) a Pan, który nas obsługiwał nie natrętny lecz przemiły.

    Na pewno nie jest to restauracja gdzie można zaszyć się w ciemnym kącie i spokojnie zjeść. Cały czas ktoś przechodzi, podchodzi, pyta o kubki smakowe, poleca i znowu pyta jak tam smak.  Doświadczenie zgoła inne – i o to chodziło!














 



4 komentarze:

  1. Witam serdecznie,
    W restauracji w prawdzie nie jadłam, ale gorąco polecam drzwi obok, piekarnia Gesslera przy hotelu Francuskim. Tarty z letnimi owocami oszałamiają, jesienna strucla z jabłkiem powala na kolana, a zimą trzeba będzie sprawdzić.
    Przepyszne i zawsze świeże, momentami przygotowywane przy klientach.
    Polecam, Ola Manola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to - tak jak piszesz - trzeba badzie sprawdzić !!!

      Usuń
  2. Jesteś pewna, że pytali Cię o "kuPki" smakowe? :D hehe

    OdpowiedzUsuń